Osoby sięgające po alkohol oceniają siebie jako bardziej atrakcyjne. Wystarczy nawet sugerować komuś, że serwowany napój zawiera „procenty”, by już poprawiło się poczucie jego wartości – sugerują badania amerykańskich i francuskich naukowców publikowane przez „Journal of Psychology”
Poczucie atrakcyjności nie ma zatem żadnego związku z „rauszem”, jaki powoduje alkohol, lecz ze społecznym postrzeganiem efektów wywoływanych przez alkohol. Wskazuje na to doświadczenia przeprowadzone na 123 osobach przez specjalistów z uniwersytetów w Grenoble i Paryżu oraz University of Ohio (USA).
W pierwszej próbie, w której 19 ochotnikom podawano różne porcje trunków, pytano ich, jak oceniają swoją atrakcyjność, inteligencję i oryginalność. Jednocześnie mierzono im poziom alkoholu we krwi. Okazało się, że samoocena była tym wyższa, im większa była jego dawka w organizmie.
W drugim eksperymencie wzięło udział 94 mężczyzn, którym powiedziano, że będą uczestniczyć w degustacji napojów alkoholowych jednej z firm. Część z nich faktycznie otrzymała drinki, ale pozostałym ochotnikom serwowano napoje bezalkoholowe. Wszystkich jednak poddano temu samemu testowi na samoocenę.
Tym razem okazało się, że osoby, które były przekonane, że otrzymają drinki, oceniały siebie bardziej optymistycznie, bez względu na to, czy faktycznie piły alkohol. Przy czym tym razem ci, którzy byli na „alkoholowym rauszu”, nie uważali siebie za bardziej atrakcyjnych niż inni uczestnicy tego samego badania.
Według prof. Laurent Begue, psychologa społecznego z Paryża, to nie dawka alkoholu wpływa na nasza samoocenę, lecz przekonanie, że alkohol podnosi naszą atrakcyjność.
Jego zdaniem wynika ono z tego, że spożywanie alkoholu kojarzone jest z biesiadowaniem i przyjemnym spędzaniu czasu z innymi osobami. Również w filmach osoby pijące drinki często przedstawiane są jako bogate i uwodzicielskie.
Źródło: naukawpolsce.pap.pl
Komentarze
Prześlij komentarz